Artykuły
"CZWARTY WYMIAR", nr 5/2007


Hanna Kotwicka



Proroctwa Majów i ich wielkie niezrozumienie
Strażnicy Dnia uchylają tajemnice przodków



Spośród wszystkich wielkich kultur na Ziemi kultura Majów była ostatnią i jako ostatnia została zauważona przez Zachód. Dziś Majowie przeżywają swój renesans. Przyczynił się do tego m.in. film „Apocalypto” Mela Gibsona. Choć nie jest on dokumentem historycznym, zwrócił uwagę świata na tę niezwykłą cywilizację. Natomiast w Polsce Majowie odrodzili się wcześniej – w 2001 r., wtedy bowiem ukazały się pierwsze publikacje Wydawnictwa PULSAR na temat ich kosmologii i wiedzy kalendarzowej.

Większość ludzi na świecie kojarzy Majów wyłącznie z monumentalnymi obiektami sakralnymi, piramidami schodkowymi, wysoką wiedzą matematyczno-astronomiczną i wyjątkowo krwawymi obyczajami, które nie pasują do poziomu ich wiedzy i stopnia uświadomienia. Badacze wciąż spierają się o to, czy w okresie preklasycznym Majowie składali ofiary z ludzi, czy też byli społecznością pacyfistyczną i zwyczaj ten przejęli później, od Tolteków i Azteków. Pozostawmy spory naukowcom i przyjrzyjmy się uważnie ich proroctwom, wiedzy i filozofii.
W ciągu ostatnich 500 lat Majowie byli świadkami niemal doszczętnego niszczenia swej kultury. Czasy te nazwali okresem Dziewięciu Piekieł. Jednak dzięki proroctwom i precyzyjnym obliczeniom kalendarzowym od tysiącleci mieli wgląd w proces rozwoju ludzkości i całego wszechświata. Wiedzieli, że kiedyś nastąpi wielki przełom. Podobną wiedzę miały też inne starożytne kultury: Egipcjanie, Chińczycy, Tybetańczycy, Aborygeni, Inkowie, Hopi, Aztekowie. Dowodem jest np. aztecki Kamień Kalendarzowy i napisy w Wielkiej Piramidzie w Gizie, które jednoznacznie wskazywały na datę 17 września 2001, czyli dzień, w którym kończyła się Era Ryb (nazywana przez Zachód epoką chrześcijaństwa), i zaczynała się Era Wodnika.

Proroctwa rdzennych ludów obu Ameryk zapowiadały, że kiedyś nastąpi wielki powrót. Strażnicy Dnia od stulecie czekali na ten moment. Gdy 1 lutego 2003 r. eksplodował prom Columbia, spełniła się przepowiednia Indian Hopi. Zapowiadała ona, że kiedy rankiem pojawi się na niebie ognista, spadająca gwiazda, będzie to znak, że nadszedł czas, by obwieścić światu Wielką Prawdę.

Dlatego w marcu 2003 r. na Piąty Kongres Rdzennych Ludów Ameryki, który odbywa się co dwa lata w Meridzie, po raz pierwszy w historii Jukatanu zaproszono ludzi ze wszystkich zakątków świata i kultur. Po 500 latach milczenia, Strażnicy Dnia, których dziś nazywamy kapłanami lub szamanami, mogli wyjść z ukrycia, by ujawnić tajemnice przodków. Czy ludzkość zechce ich wysłuchać, czy też nadal będzie gonić za sensacją, karierą i bogactwem? Na to pytanie musimy odpowiedzieć sami.


Strażnicy Dnia


W kulturze Majów Strażnikami Dnia były osobowości mające wgląd w głębokie pokłady wiedzy o czasie i wzajemnych związkach we wszechświecie. Kiedyś cała ludzkość miała dostęp do tej wiedzy, jednak z czasem uległa ona zapomnieniu. Teraz możemy przebudzić w sobie dawną pamięć pod warunkiem, że zaczniemy podążać za głosem serca.
Współcześni kapłani Majów powiadają, że Strażnikiem Dnia może być zarówno mężczyzna, jak kobieta, niezależnie od pochodzenia i koloru skóry. Staje się nim każdy, kto ogarnie wielowymiarowość bytu i sferę bezczasowości.


Ujawnienie tajemnic


Największą tajemnicą starożytnej kultury Majów była zdolność wglądu we wszystkie poziomy rzeczywistości, którą posiadało wielu spośród jej członków. Dzięki temu zgłębili oni wiedzę wokół iluzji czasu i rozdzielenia bytu i tym samym potrafili ogarnąć istotę troistej, niepodzielnej Wszechjedności, którą my określamy jako ciało–duch–dusza. To samo dotyczyło pojęcia czasu, którego troista jedność łączyła przeszłość–teraźniejszość–przyszłość w Wiecznym Teraz. A zatem, proroctwa Majów nie są zwykłymi wróżbami, wizjami jasnowidzów czy wyrocznią, lecz cenną informacją o istniejących związkach pomiędzy czasem, przestrzenią, człowiekiem i wszechświatem, co rejestrowali w swoich kalendarzach.

Starożytni Majowie posługiwali się dwudziestoma systemami kalendarzowymi. Każdy z nich służył innemu celowi, np. rachubie wielkich cykli, liczeniu upływu dni, rejestracji zjawisk astronomicznych, wróżbie, nadawaniu imion dzieciom, zapisywaniu ważnych wydarzeń, koronacji, wojen, suszy itp. Ich wszystkie długie rachuby kończą się 21 grudnia 2012 r. W tym dniu domkną się wszystkie wielkie cykle, np. 104 000, 26 000, 5200, 400 czy 20 lat, a nasz Układ Słoneczny po 26 000 lat wróci do centrum galaktyki. Majowie, podobnie jak wszystkie starożytne kultury, zapowiadali wielkie przemiany dla świata i transformację materii.

Jednym z najbardziej znanych kalendarzy Majów jest Święty Kalendarz TZOLKIN. Liczy on 260 jednostek, nazywanych kin. Nie jest on typowym kalendarzem, lecz raczej kosmogramem ewolucji. Można go wykorzystywać do długiej rachuby, ujmującej wielkie cykle ewolucyjne, np. 26 000 lat, lub do krótkiej rachuby, określającej bieg i jakość 260 dni.

U Majów liczby wyrażały nie tylko ilość, ale i jakość. Kin był określeniem dnia i Słońca. Wynikało to z ich filozofii: wraz ze świtem budziło się światło, wschodziło słońce i ożywiało życie. Życie było więc wibracją światła, które w niekończącym się obiegu wypływało i wracało do Najwyższego Źródła, które oni nazywali Wielkim Duchem – Hunab Ku – Panem Ruchu i Miary, my zaś określamy je praenergią, Bogiem, praną, eterem. Hunab znaczyło energia boska, Ku – piramida. Hunab Ku oznaczało centrum najwyższej energii boskiej. Piramidy nie były zatem zwykłym obiektem architektonicznym czy symbolem wiedzy astronomicznej, lecz obiektem sakralnym – spirytualnym wyrazem Wielkiego Ducha.

Na Ziemi widocznym znakiem Hunab Ku było Słońce. Z uwagi na to, że Słońce – pojmowane jako całość Wielkiego Ducha – było dla ludu trudno wyobrażalne, Majowie podzielili istotę Źródła na 20 różnorodnych aspektów, które łatwiej było opisać. 20 znaków słonecznych (pieczęci solarnych), nazywanych przez Majów słońcami (Ahau), pokazywało przejście – drogę do siebie, do swojej prawdziwej tożsamości i jednocześnie drogę powrotu do Praźródła. W obiegu 20 dni czy 20 lat można było zgłębiać te jakości pojedynczo. Dzięki ich cyklicznym powrotom stało się możliwe dogłębne zrozumienie zawartych w nich przesłań. Natomiast „niewidzialną ręką”, która wprowadzała ruch, burzyła sztywne granice, dopingowała istoty ludzkie do działania, było 13 impulsów (13 tonów stwórczych). Można więc powiedzieć, że 20 znaków słonecznych to materiał, z którego utkany jest cały wszechświat, także człowiek z 20 aminokwasami, a 13 impulsów to siła sprawcza, wprawiająca w ruch galaktyki, planety i wszystkie istoty. W ciele ludzkim ich odpowiednikiem jest 13 stawów kostnych.

Całą tę wiedzę Majowie zakodowali w Świętym Kalendarzu Tzolkin, w 260 różnorodnych wibracjach Hunab Ku (260 kinów), wynikających ze wspólnej gry 20 solarnych świadomości (20 pieczęci) i 13 impulsów energii (13 tonów). Znaki te stanowią drogowskaz wskazujący nam bezpośrednią drogę do domu. Nie każdy z nas chce podążać tą drogą. Wiele osób – świadomie lub nieświadomie – zbacza z kursu, robi długie objazdy, ale wcześniej czy później, każda z nich trafi na swoją ścieżkę.

Majowie potrafili kombinować 260 wzorców Tzolkin z innymi wielkimi rytmami. Wpisując je w rok słoneczny, który nazywali HAAB (rozpoczynał się 26 lipca), czy w cykle wenusjańskie, byli zdolni z niewyobrażalną dla nas dokładnością wyliczać orbity innych planet. Daty Tzolkin i Haab spotykają się co 18 980 dni – czyli po 73 obiegach 260-dniowego Tzolkin lub po 52 obiegach 365-dniowego Haab – plus 13 dni poza czasem (kalibracja). To wskazuje, jak wszechstronnym wzorcem jest Tzolkin i jakie ma on znaczenia dla ludzi. [Na tym oparł się dr Jose Argüelles, odkrywca klucza do Świętego Kalendarza Majów, podczas synchronizacji 260-dniowego Tzolkin z 365-dniowym kalendarzem gregoriańskim. Zarzuty, że wymyślił on nowy kalendarz Majów Dreamspell, świadczą o ignorancji autorów pomówień, nierzadko z tytułami akademickimi.]

Jako ciekawostkę przytoczę fakt, że „Wielki Pałac Gubernatora w Uxmal można nazwać trójwymiarowym kalendarzem. Przyporządkowanie i liczba kamieni użytych do jego budowy – 18 993 – pozostaje w idealnym związku z gwiazdami i rytmami ich ruchu. Każdy kamień odpowiada jednemu dniowi w cyklu 52 lat. Jest to kluczowa liczba Majów”. (Cytat z filmu „Biała Droga”, reż. dr Elke von Linde i Michael Springer).

Nic dziwnego, że z taką wiedzą starożytni Majowie nazywali siebie współstwórcami Światła, prawą ręką Hunab Ku, strażnikami Słońca, ale nie było w tym żadnej pychy. Wszystko, co czynili, było hołdem na cześć Hunab Ku, wyrazem jego wielkości i piękna: ich sztuka, wiedza, praca, gry, ceremonie. Wszędzie i we wszystkim widzieli Wielkiego Ducha. Podobnie było z rytualną grą w piłkę. Legendy mówiły, że Bogowie Światła codziennie rozgrywali mecze w piłkę z Panami Ciemności. Majowie kontynuowali ten rytuał na Ziemi. Zwycięstwa lub przegrane należały do siebie, tak jak wschody i zachody słońca. Zwycięstwo Światła było szczególnym powodem do chluby. W okresie klasycznym zwycięzcy byli składani w ofierze, bo ich krew gwarantowała ciągłość życia, a serce nie musiało obawiać się Świata Podziemnego, ponieważ wracało bezpośrednio do źródła życia – Hunab Ku.

Opowiadanie legend i snów należało do codziennej „ludowej” higieny Majów. Uważali, że w ten sposób można utrzymać perfekcyjną równowagę inteligencji ludzkiej, ponieważ nauka ćwiczyła lewą półkulę mózgu, a legendy, sny i opowieści – prawą. Czas snu był świętym czasem, bo dusza uwalniała się od ciała, by poczynić niezbędne doświadczenia i znaleźć rozwiązanie aktualnych problemów w życiu.
Dla Majów było zupełnie nieistotne to, co się wydarzy lub przed czym się chronić, lecz to, co zrobić lub jak się przygotować, by to, co zacznie zmieniać ich świat, miało łagodny przebieg. Wierzyli, że wszystko, co się dzieje, dzieje się we właściwym czasie, zgodnie z rytmem natury. Dla nich czas nie miał ani początku, ani końca, lecz był świadomością Hunab Ku, jego tchnieniem, nieustannym ruchem do przodu i do tyłu po orbicie spirali energetycznej. Niczego nie musieli się obawiać. Wiedzieli, że boskość ma dwa oblicza: Stwórcy i Niszczyciela, którzy są ze sobą nierozerwalnie powiązani poprzez trzecią osobowość – Strażnika. Tę wiedzę zakodowali w Tzolkin w mądrościach światła i cienia, które towarzyszą każdemu z 260 kinów.


Przesłanie Majów dla nas, ludzi Zachodu


Majowie potrafili przekraczać granice czasu linearnego, dlatego byli zorientowani, kiedy zbliża się czas upadku, odejścia, powrotu i odnowy. Jeśli dziś mówią nam, że znajdujemy się w samym centrum wielkich przemian, na finiszu Wielkiego Cyklu, jak również o potencjalnych konsekwencjach karmicznych, powinniśmy potraktować to poważnie i odpowiednio przygotować się do naszego przejścia w 2012 r. Być może wielu pośród nas postrzega obecne czasy jako wielki chaos, wyzwalający strach i panikę, uważa, że wszystko jest beznadziejne. Spróbujmy spojrzeć na świat inaczej – tak jak Majowie, a wtedy: może to, co nazywamy dzisiaj dysonansem, w rzeczywistości okaże się rezonansem – wibracją harmonizującą nas z wyższym planem, częstotliwością przybliżającą nas do naszego stwórczego Źródła.

Każdy z nas chętnie słucha przepowiedni i legend. W rzeczywistości nie jest to zwykła ludzka ciekawość, lecz podświadoma tęsknota za wiedzą o prawach natury, która, tak naprawdę, nigdy w nas nie wygasła. My, ludzie Zachodu, zbyt mocno skierowaliśmy uwagę na świat zewnętrzny. Zaczęliśmy podążać za nauką, odkryciami technicznymi, trendami narzuconymi nam przez obce autorytety czy media – i w ten sposób, zupełnie niezauważalnie, zostaliśmy wessani przez wibrację ducha strachu i totalnej bezsilności. Zawładnęło nami przekonanie, że jako jednostka nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się przemocy. Tak jednak nie jest. (Porównaj teorię „stu małp” Ruperta Sheldraka.) Dlatego teraz tak ważny jest powrót do natury i sprawa ekologii. [Walka o Dolinę Rospudy w Polsce jest niczym innym, jak przejawem oddziaływania Nowego Ducha Czasu. Mieszkańcy Augustowa mają swoje racje, jednak dziś – w czasie przełomowym – wszędzie tam, gdzie chodzi o dobro przyrody lub dobro człowieka, powinna zwyciężyć przyroda. Ostatecznym decydentem jest tutaj wolna wola.]

Tylko harmonizacja z rytmami natury zagwarantuje nam przeżycie. Ta prawda od zawsze była znana rdzennym mieszkańcom obu Ameryk. Dlatego Strażnicy Dnia starannie pielęgnowali i nadal pielęgnują bezpośredni kontakt z siłami natury, by podtrzymać na Ziemi impuls życia. Tę tajemnicę przekazali im przodkowie, którzy potrafili kontaktować się telepatycznie pomiędzy sobą, rozmawiać z duchem drzew, gór, zwierząt, lewitować, obchodzić siłę grawitacji i przenosić przedmioty w czasie i przestrzeni. Może właśnie ta zdolność umożliwiała im wznoszenie monumentalnych budowli i piramid, będących wiernym odwzorowaniem ich kalendarzy i mapy nieba?

Kolejną wielką zagadką dla świata nauki pozostaje pochodzenie Majów i nagłe porzucenie miast u szczytu rozwoju kultury około X w. n.e. Badacze uważają, że przyczyniła się do tego susza, epidemie, wyjałowienie ziemi, rozluźnienie obyczajów, kłótnie pomiędzy arystokracją lub wojny. A może było inaczej? Może Majowie, mając wgląd w przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, wiedzieli, że czas odejść, by w głębi puszczy odbudować pierwotny związek z naturą, ukryć głęboką wiedzę i strzec tajemnic do czasu swojego drugiego powrotu? To tłumaczyłoby fakt, że kiedy Hiszpanie przybyli do kraju Majów w 1519 r., nie zastali tam ani wielkiej kultury, ani spodziewanego złota i skarbów.

Na koniec pragnę mocno zaakcentować, że kiedy mówimy o proroctwach Majów, nie mamy na myśli wizji katastroficznych i końca świata, lecz ostrzeżenia, że jeśli nie zmienimy swojego kursu, zniszczymy siebie i planetę Ziemię. Współcześni Strażnicy Dnia powiadają, że negatywne proroctwa są nie po to, by się spełnić, lecz po to, by pokazać drogowskaz. Negatywne proroctwo, które się spełni, to proroctwo chybione, przeoczone przez ludzkość. Dlatego powinniśmy uwolnić się od lęku, bo lęk jest dokładnie tym, co wytrąca planetę Ziemię z równowagi.

Nasz los leży w naszych rękach. Na przebudzenie pozostało nam zaledwie kilka lat. Jednak kluczem do przetrwania jest mądrość serca. Pamiętajmy, że wiedza serca nie wymaga namacalnych dowodów, lecz opiera się na pełnym zaufaniu. Ujmuje ona wszystkie poziomy poznania: poziom uczuć, intuicji, logicznego myślenia, przypomnienia, bezczasowości, kreatywności i przede wszystkim miłości i przebaczenia. Majowie pojęli, że każdy kamień, roślina, zwierzę, człowiek są wibracją Hunab Ku. W każdym i we wszystkim postrzegali Wielkiego Ducha, stąd ich złota reguła i jednocześnie codzienne pozdrowienie brzmiało i brzmi In lak’ech, co oznacza: Ja jestem innym Tobą. Tymi słowami witali wszystko i wszystkich: ludzi, zwierzęta, kwiaty, kukurydzę, kamień, słońce, gwiazdy na niebie.

Wiedzieli, że na Ziemi nic jest dziełem przypadku – wszystko rozwija się w ściśle określonych cyklach i rytmie. Przykładem jest chociażby 9-miesięczny cykl ciąży ludzkiej: płód rozwija się w ciągu 260 dni od chwili poczęcia aż do rozwiązania. Każdy człowiek, zanim się narodzi, przechodzi przez wszystkie pola Tzolkin, co oznacza, że już w łonie matki poznaje reguły gry i poszczególne jej warianty w świecie polaryzacji. A zatem, nikt z nas nie może powiedzieć, że życie go zaskoczyło, że jest do czegoś nieprzygotowany.

Na zakończenie, aby wykluczyć dalsze spekulacje, wyjaśniam, że jeśli dziś mówimy o wiedzy kosmologicznej i mądrości Świętego Kalendarza Majów, nie mamy na myśli wyłącznie wiedzy tej jednej kultury, lecz dorobek ewolucyjny całej ludzkości. Może właśnie dlatego cywilizacja Majów zaistniała jako ostatnia? Może zadaniem starożytnych Majów było zakodowanie wiedzy wszechświata dla potomnych i zapisanie jej pod wspólnym mianownikiem, który zwie się TZOLKIN?

Budda powiedział kiedyś do swojego ucznia: „Zrób z wiedzy, którą ci przekazałem, wiosło, które pomoże ci przeprawić się przez rwącą rzekę. Kiedy osiągniesz brzeg, wyrzuć wiosło do wody, aby twoje ręce były wolne dla tego, co ukaże się przed tobą”.

Identyczne przesłanie płynie ze Świętego Kalendarza Tzolkin i jego przelicznika Dreamspell: przekazać wiedzę, pokazać proste narzędzie, a potem odważyć się zastosować ją w życiu, przejąć odpowiedzialność za swoje słowa, myśli i czyny, bo tylko można stać się człowiekiem oświeconym, wolnym, niezależnym pod każdym względem. Resztę dopowie nam książka Majowie, czas, ich powrót (tytuł może ulec zmianie), która ukaże się pod koniec roku.